czyli o tym co udało mi się zdobyć na pchlim targu i naszej wyprawie na Śnieżke
(uwaga dużo zdjęć;))
Najpierw moje zdobycze z których jak pisałam wcześniej jestem bardzo zadowolona:)
Ptaszor na parapet
Ramki do sypialni
Młynek do kuchni ( to była moja miłość:):)
teraz się zastanawiam tylko czy malować, czy zostawić taki jak jest:)
w fazie rozbiórki ( czyszczenie)
sprawca rozbiórki (przyłapany na gorącym uczynku;))
Maleńkie talerzyki, które mnie urzekły tym motywem...są takie delikatne
(służą na torebki herbaty)
oraz kilka toczonych nóg stołowych
z których powstały świeczniki
(dzięki Kesler, która kiedyś na blogu pokazywała podobną metamorfozę którą postanowiłam się zainspirować - mam nadzieję że nie ma mi tego za złe:))
A teraz kilka wspominek ze Śnieżki:)
Dotrwaliście do końca???
:):):)
Mam nadzieję że nie było tak strasznie, i nie zamęczyłam tasiemcowym postem :)
Obiecuje że następnym razem będzie krócej;)
Będzie też o wyróżnieniu i kilku nowinach o mnie,
tymczasem...
...Życzę miłego wieczoru:)
Moniś-ka.
te nogi mnie zachwyciły.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia.
OdpowiedzUsuńwielki brat jest pod wrażeniem - extra!!!!
OdpowiedzUsuńdotrwałam do końca, było bardzo ciekawie:)
OdpowiedzUsuńmetamorfozy i zdobycze świetne:)
Śnieżkę też kiedyś nawiedziłam:)
Gdzie tam tasiemcowy??? Czytało się i oglądało super. Młynek rewelacja! A pomysł na świecznik też bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńsuper zdobycze i fotki!
OdpowiedzUsuńAni się nie znudziłam, ani nie "zwiałam" przed końcem posta.....to była przyjemność dla oczu :) Nóg zazdroszczę bardzo :) i świeczniki z nich wyszły Ci kapitalne (i nie mam Ci za złe, tylko strasznie się cieszę :))
OdpowiedzUsuńTaki młynek to marzenie.....pamiętam podobny z dzieciństwa u babci w kuchni....ech, to były czasy !!!
Na Śnieżce jeszcze nie byłam :(
Uściski wielkie Moniś
ależ zdobycze ;-)
OdpowiedzUsuńciekawe zdobycze świecznik rewelacja:)
OdpowiedzUsuńDotrwałam bez trudu :)
OdpowiedzUsuńFajne rzeczy znalazłaś i świetnie przerobiłaś te nogi :)
Wycieczka wygląda wspaniale, fajne fotki, zwłaszcza ta na tle wodospadu.
Pozdrawiam:)
Nad młynkiem też bym się zastanawiała...Odnowiony - ładny, ale tego śladu czasu - żal...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia wakacyjne!!!!!!!!!
Jejciu jakie wspaniałości zdobyłaś, a te piękne krajobrazy to tylko podziwiać.
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie zapraszam po wyróżnienie.
Witaj!!!
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny:)))))))))))) U Ciebie tez zagoszczę na dłużej:)))))
Leje znowu, zimno, nudno................ Nawet mój wczorajszy babski wieczór był lekko śnięty:)))))))))
Piękna fotorelacja Moniś!!!
OdpowiedzUsuńAleż ja tu dawno nie byłam i z "kotem" się nie bawiałam!!!
Pozdrawiam serdecznie i już biorę się za nadrabianie zaległości w czytaniu i oglądaniu Twojego bloga :)))
@)-,-'-
No poprostu super! Piękne rzeczy zdobylas a i piękności zrobiłaś;)
OdpowiedzUsuńO jejku!! Jakie cudeńka:)
OdpowiedzUsuńAle zdobycze! Młynka zazdroszczę ;) Ja bym go tak zostawiła :) Talerzyki śliczniutkie, takie delikatne. A świeczniki wyglądają bombowo, pomysł rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńWidoki niesamowite!
Skarby pierwsza klasa, ale jak ja Ci tej Śnieżkowej wyprawy zazdroszczę ;-)
OdpowiedzUsuńAle ładne rzeczy zdobyłaś, ja bym ten młynek zielony na razie zostawiła, jak Ci się znudzi to zawsze możesz pomalować, a jest uroczy. Świetnie wyszły te świeczniki, chyba bym na to nie wpadła. A na śnieżce byłam w zeszłym roku, i nawet też takiego kwiatka fotografowałam- piękny jest ciekawe jak się zwie. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńJaka piękna Syrenka przy wodospadzie... ;))
OdpowiedzUsuń