Niestety juz po weekendzie:( Szkoda, trzeba przestawić się na rytm poniedziałkowy i zabrać do roboty.
Weekend upłynął pod znakiem spacerów i spotkań rodzinnych:) W sobotę, po odespaniu całego tygodnia, zrobiliśmy sobie z K. długą wycieczkę po Wrocławiu. Wspinaliśmy się na "Most pokutnic" który jest w kościele Św. Marii Magdaleny , widoki przepiękne, chociaż drugi raz już tam pewnie nie wejdę ze względu na mój lęk przed ażurowymi schodami które nagle pojawiły się przy końcu wspinaczki.
Odwiedziliśmy też kilka krasnali, których nie mieliśmy uwiecznionych na zdjęciach (teraz juz mamy;))
Byliśmy na Ostrowie Tumskim
Widzieliśmy czaplę (chyba czaplę - ornitolog ze mnie marny)
i nosorożce
Przez chwilę poczuliśmy się prawie jak w Wenecji
Człapiąc do autka, zahaczyliśmy jeszcze o jeden z moich ulubionych mostów z którego kiedyś widać było Pracza Odrzańskiego - niestety ślad po nim zaginął :(
i na tym zakończyliśmy wyprawę po mieście.
w niedzielę rano powstało kilka karteluszek i zaproszeń:
Życzę wszystkim miłego poniedziałku :)
Moniś-ka
Widzę, że W-w rewelacyjnie wpływa na wenę twórczą ;)))
OdpowiedzUsuńA skoro tak to ... życzę wielu równie twórczych podróży ;)))
PS kartki i zaproszenia są po prostu PIĘKNE!!!
OdpowiedzUsuńa propo ja znam ten most jako Mostek Czarownic ;)))
OdpowiedzUsuńoczywiscie wiem, ze funkcjonują dwie nazwy tego miejsca :)))
Moniś znasz historię tego miejsca?
Nazwa Mostek Czarownic/Pokutnic pochodzi od jednej z legend, według której po zmroku na mostku miały się pojawiać pokutujące dusze zmarłych w mieście podróżnych, a w innej, pedagogicznej wersji, dusze próżnych dziewcząt, które spędziły życie na zabawach i kokietowaniu adoratorów zamiast na wychowaniu dzieci i prowadzeniu domu. Zdesperowane matki lekkomyślnych córek przyprowadzały je w nocy pod wieże kościoła. Wrocławianie byli przekonani, że po ujrzeniu wijących się sylwetek pokutujących, dziewczętom łatwiej będzie się pogodzić z szarzyzną codziennego życia.