W sumie to chyba nie grypa, tylko jakieś paskudne przeziębienie z katarem gigantem, przez który mam bolący nos:(
Mając kilka chwil wolnego czasu między porządkami świątecznymi i gotowaniem obiadu, postanowiłam zająć się papierem i tym oto sposobem powstało kilka mniej lub bardziej udanych karteluch...niestety większość rozeszła się jeszcze zanim zdążyłam zrobić zdjęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się że mogę poznać Twoją opinię :)